Wyjazd na grzyby

Mówiąc „wczasy studenckie” mamy na myśli najczęściej jakieś szalone wypady nad morze, albo za granicę, ale wielu spośród moich znajomych decyduje się na spokojniejsze warianty. Jednym z takich jest wypad do lasu na grzyby. Należy jednak pamiętać, że zbieranie grzybów mimo swojego niepozornego brzmienia nie jest sprawą do końca bezpieczną. Decydując się na taki rodzaj wypoczynku trzeba zapamiętać kilka prostych zasad. Najważniejszą z nich jest to, że nie jemy wszystkich rodzajów grzybów, a jedynie te rodzaje, które możemy znaleźć we wszelakich atlasów grzybowych czy innych poradnikach. W innym przypadku można trafić na jakieś silnie trujące paskudztwo i wylądować w szpitalu lub nawet w kostnicy. Warto jest też wziąć jakieś okrycie na głowę w celu zabezpieczenia się przed kleszczami. Kiedy już to wiemy, pozostaje wtedy kilka zasad dotyczących samego zbierania. Zebrane grzyby wkładamy do wiklinowego koszyka albo łubianki, nigdy do foliowych torebek bo nam się po prostu zepsują. Nigdy nie zbiera się grzybów rosnących przy drogach, ponieważ są one bardzo chłonne i zbierają niesamowite ilości ciężkich metali i tym podobnych. Kiedy nie mamy pewności co do tego czy grzyb jest trujący czy nie, zbieramy tylko grzyby z rurkami pod kapeluszem. Żaden z takich grzybów nie jest śmiertelnie trujący i z efektami takiego ewentualnego zatrucia poradzi sobie każdy lekarz. Trzeba też wiedzieć, że nawet bardzo doświadczeni grzybiarze padają ofiarami takich grzybów i nie jest to żaden wstyd, pomylić się może każdy. Takie grzybobranie to z pewnością niekonwencjonalny sposób na studenckie lato tanio i przyjemnie.