W Chorwacji byłem już kilka razy, ale ze względu na moje obawy o pogodę do tej pory wystrzegałem się jej północnych rejonów- nie potrzebnie. Tym razem z różnych względów na wakacje jechaliśmy tylko we dwoje i dopiero na początku maja. Nie chcieliśmy nigdzie lecieć samolotem, Bałtyk we wrześniu odpada. Mój typ padł na Chorwację, a już bardziej szczegółowo, na najbliższe Polsce rejony. Pierwszym celem miała być Pula, ale w trakcie przeglądania mapy natrafiłem na miejscowość o dość ciekawej nazwie – Rovinj.
W trakcie naszego pobycie w Rovinj zwiedziliśmy półwysep Istria z jego miasteczkami Pula, Rabac, Grasisce, Pasin, Vrsar i Porec. Główną atrakcją wyjazdu majowego było również zwiedzenie jezior Plitwickich, ale o tym już w relacjach z poszczególnych miejsc dołączonych do tej wyprawy. Zaczynamy od Rovinj.
Rovinj, po włosku Rovigno, to miasto położone na półwyspie Istria w Chorwacji. Tyle właśnie wiedziałem wyruszając tam na majówkę studencką. Zazwyczaj na wypoczynek jeździliśmy w południową część tego państwa lub do Czarnogóry. Północ Chorwacji traktowaliśmy co najmniej jak Skandynawię – wydawało nam się że jest chłodniej i mniej śródziemnomorsko. Te wrażenia okazały się całkowicie niezasadne. Do Rovinj przyjechaliśmy w maju 2014 i jak na ten okres pogoda była super. Ciepło, słonecznie, fakt że padało ale nie było zimno. Ogólnie pogoda lepsza niż w sezonie nad Bałtykiem (chociaż uwielbiam nasze morze).